Zgodnie z obietnicą- Florencja, dzień pierwszy.
Oczywiście- jesteśmy szczęsciarami. Zanim udało nams ię dotrzeć do właściwego centrum i starówki- wyładowały nam się baterie w aparacie.
Jesteśmy też szczęściarami z innego powodu. Przyszedł rachunek za gaz.
Nawet ja nie chcę wiedzieć, JAKI!
Oczywiście- jesteśmy szczęsciarami. Zanim udało nams ię dotrzeć do właściwego centrum i starówki- wyładowały nam się baterie w aparacie.
Jesteśmy też szczęściarami z innego powodu. Przyszedł rachunek za gaz.
Nawet ja nie chcę wiedzieć, JAKI!

Jak łatwo stać się poliglotą.
Tak łatwo, że nie potrafię doliczyć się języków, którymi władam.
(Tageslichtprojektor?)
Tak łatwo, że nie potrafię doliczyć się języków, którymi władam.
(Tageslichtprojektor?)


Policja, napady, rozboje- stanowią treść duszy mojej.
Ha!
Ha!



Włoskie jedzenie. Ogromna noga bawoła w supermarkecie.
I te przedziwne kiełbaski w szafce naszego gospodarza, zanurzone w oleju czy czymś takim, w szklanym pojemniku w kształcie świni.
Musimy zrobić zdjęcie.

-Nigdzie na świecie nie ma więcej motorów i skuterów- Iza.
-No, w Ryzmie na pewno jest ich więcej- Stefano.
-Mhm, właściwie myślałam o Italii.




Geld, gold, diamonts, pearls, treasures.
It is so good to be a gangster. A thief.
So, can I cut off your leg?
Burn something?

2 komentarze:
Mysle, ze jesli w koncu nie pojawi się tu jakies Twoje zdjęcie, Aneta, to nikt nie uwierzy, że Ty tez tam gdzieś jestes wraz z Izzą
:)
cześć to ja Iza, ok Aneta została w Szwajcarii, ale wstyd jej się przyznać, więc udaję, że jestem tu z nią, a poza tym mam trochę rozdwojenie osobowości, więc dobrze mi to wychodzi. pozdro z kanapy we florencji.
od anety też pozdro;)
Prześlij komentarz