2007-08-11

***BEZSENNOŚĆ (Izzi)

Właśnie coś odkryłam.
W ciągu ostatnich 60 godzin spałam 5 z przerwami na pogawędki z Anetą, co daje w sumie 4.
I nic nie biorę, czyli jednak się da;)
Oprócz przywidzeń i ogólnego osłabienia organizmu nic mi nie jest.

Ale było warto.
Dzisiaj był dzień awantur.

Awantura 1:
O 10:00 podczas porannej kawy z koleżankami z pracy pod Pub Night Life da Gianni podjezdza wielki, czarny samochód terenowy.
Wychyla się z niego głowa Mimo (tak, chyba dalej z nim jestem, sorki za powiązania mafijne) i krzyczy do mnie po włosku:
-cholera jasna, nigdy nie mogę do Ciebie przyjsc bo nie ma gdzie zaparkować! cała ulica zawalona, a ja jestem głodny, co ja mam zrobić teraz?!?!
na co ze stoickim spokojem odpowiada Edyta po polsku:
-koleś weź wyp... albo k.. nie wiem, podjezdzasz tym pociagiem i chcesz to tu zmiescic, nie ma parkingowego, zresz na wynos albo sp....?


-Edytko...ekhmmmm....on rozumie po polsku wszystko.....
-e tam, ch...rozumie, patrz jakie to tępe siedzi w tym aucie
-no właśnie rozumie, miał żonę polkę.....

Niestety sytuacji nie udało się załagodzić. Mimo obrażony odjechał z piskiem opon krzycząc:
-nie chce na wynos, chce zaparkować gdzieś


awantura 2:

Anett wczoraj umówiła nas w końcu z Angelo i Roberto na giro....niestety coś nam się pomyliło i po zamknięciu Anett Chiosko poszłyśmy prosciusieńko na piwo do Pana Mimo i jego kolegów po fachu.

Dzisiaj z obażoną miną podjechał Roberto:
-Aneta, przyjechałem Ci tylko powiedzieć, że z Tobą nie rozmawiam, czekaliśmy 5 godzin aż skończysz, a wyście zwiały. Koniec tematu. Dowidzenia.


Ups......Anett dzisiejszy wieczór sędzamy razem coś czuję....


Aaaaa i moje konotacje z mafią wyszły na jaw przed moim szefem ponieważ popołudniu podjechał główny gangster okolicy, ten sam, który rozgromił Anett Chiosko i zrobił burdę u mnei w barze, ten sam który lubi bawić się ogniem i przywitał mnie radosnym okrzykiem:
-ciao Iza, Ciao Bella, której przyjdziecie dzisiaj???

Ehhh.....to tyle bo niestety chyba schodzę.....widzę poczwórnie....
Idę spać na jakąś godzinkę, bo dzisiejszej nocy nie mogę Anett zostawić samej....
6 godzin na 72 to będzie jakis rekord?

Brak komentarzy: