Chyba przeszłam rzekę albo kopnęłam w kalendarz.
Trzeci dzień bez snu prawie...
I ja nie jestem zmęczona.
Anett dzisiaj zmusiła mnei do pójścia do domu. Przeprowadziłam też budującą rozmowę z Roberto:
-spałam 3 godziny w ciągu ostatnich 3 dni,
-ja 5
-ale chyba nic mi nie jest, oduczyłam się sypiać
-ja też się dobrze czuję, jakoś tak lepiej jak nie śpię
W tej części świata naprawdę się nie sypią. Miraculum!
Oraz trochę mniej budującą rozmowę z moim małym szefem:
-co tak skaczesz, zwariowałaś dzisiaj? jakaś ty Brava Ragazza! sprzątasz, uzupełniasz lodówki, no jak nigdy
-spałam godzinę po 3 piwach wczoraj, dokładnie od 7-mej do 8-mej,
-co tyś brała???? przestań się rzucać!
Anett przywieziemy do Polski zapas tutejszej CocaColi?
chyba działa
Anett zmusiłą mnie dzisiaj do pójścia spać, więc idę zaraz liczyć barany
Ok Aett, zadzwoń koło północy, wątpię żebym dłużej wytrzmała z zamkniętymi oczami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz